Bonifacio to chyba najbardziej śródziemnomorskie miasto na wyspie. Widok na nie aż zapiera dech w piersiach! Podzielone jest ono na dwie części….dolna jest zajęta przez marinę, w której tłoczą się jachty i łódki. Natomiast górne, stare miasto jest ukryte w cytadeli…labirynty wąskich uliczek, baardzo wysokie kamiennice, “wszędobylskie” pranie przewieszone nad głowami turystów. Trochę wysiłku kosztuje dojście do bramy tej fortecy i wejście w to miejsce…ale warto! Natomiast widok na Bonifacio od strony morza sprawia do wypowiedzenia jednego słowa – WOW! Górne miasto jest położone na wysokim skalnym cyplu, wprost wyrasta ze skał nad pionowym klifowym brzegiem. Robi to ogromne wrażenie…jak te budynki są blisko przepaści…czulibyśmy dyskomfort wystawiając przez okno głowę ?
Jedną z pierwszych wycieczek był spacer od przełęczy św. Rocha na przylądek Pertusato. Biegnie on górą, wzdłuż klifów. Coraz bardziej oddalając się od miasta rozciągają się z niego wspaniałe widoki na nie.
Przed ścianą klifu wznosi się charakterystyczna skała “Grain de sable” (Ziarnko piachu) nieustannie podmywana przez fale. Skała oderwała się od brzegu osiem wieków temu.
W tle widać zarysy Sardyni oddalonej od Bonifacio zaledwie o 20km w linii prostej.
Iles Lavezzi – wycieczkę statkiem zaplanowaliśmy już w Polsce, jednak początkowo miał to być tylko rejs opływający wybrzeże i groty w skałach….poszliśmy na żywioł i dodaliśmy do tego rejs na archipelag Lavezzi. Jest ot najbardziej wysunięty na południe skrawek Francji. Cały archipelag składa się z około 100 wysepek…jednak do zwiedzania dla turystów jest tylko największa z wysp – Ile Lavezzi. Małe zatoczki z piaszczystymi plażami, skały z szarego granitu przypominające sylwetki zwierząt, przeźroczysta błękitna woda, rybki pływające pomiędzy stopami – to prawdziwy raj dla oczu. Koniecznie jak będziecie mieli okazję tam być – zabierzcie maskę i fajkę do pływania!
Baie de Rondinara – położona jest pomiędzy Porto-Vecchio a Bonifacio. Droga do niej jest typowo korsykańska – czyli wąska i bardzo kręta. Korsyka to niesamowity kraj…aby dotrzeć do plaży trzeba najpierw pokonać średniowysokie góry. Kształt tej plaży jest bardzo charakterystyczny – przypomina podkowę. Rondinara oznacza się drobnym białym piaskiem i turkusową wodą…na szczęście jeszcze nie jest tak bardzo oblegana jak jej dwie sąsiadki Santa Guilia i Palombaggia.
Megality na Korsyce. W jeden dzień zaplanowaliśmy sobie wycieczkę typowo objazdową – ok 60km w jedną stronę. Celem miałby być megality w okolicach Tizzano. Megality to duże, nieobrobione lub częściowo obrobione płyty kamienne o charakterze kultowym, grobowym. Na Korsyce pojawiły się one ok 3500 p.n.e. Poustawiane obok siebie posągi-menhiry robiły wrażenie…choć były mocno zaniedbane.
Natomiast cała trasa Bonifacio-Tizzano zrobiła na nas duże wrażenie…Parędziesiąt kilometrów za cudnymi plażami rozciągał się iście górski krajobraz. Droga tak kręta, była zarówno tak malownicza, że co chwilę były wydzielone miejsca na punkty widokowe. Pięknie pomyślane, można się spokojnie zatrzymać i porobić zdjęcia – nie utrudniając w tym ruchu innym 🙂 Robiło wrażenie – z jednej strony patrząc skały i wysokie szczyty, natomiast w przeciwnym kierunku morze i zatoczki z plażami.
Cmentarz morski – niewątpliwie robi ogromne wrażenie i ciężko nazwać go cmentarzem – małe zadbane kapliczki, z których każda jest inna, wielobarwne mozaiki, no i wspaniałe widoki na morze. Korsykanie to naród bardzo troszczący się o zmarłych. Dlatego na miejsca spoczynku wybierają przepiękne punkty widokowe nad morzem.
Plage de Tonnara – to plaża położona w okolicy Bonifacio. Półksiężyc plaży znajduje się naprzeciw wysp o tej samej wyspie, będących siedliskiem morskiego ptactwa. Błękitne morze, a w tle wysokie szczyty korsykańskich gór – to jest TO! ?
To już końcówka wyprawy, pogoda dała wreszcie troszeczkę odpocząć od słońca – dwie najbardziej znane plaże Palombaggia i Santa Guilia – mieliśmy szczęście – były praktycznie opustoszałe ?
To już powrót – ostatnie spojrzenie z promu na Bastię i Korsykę….
Krzywa wieża w Pizie była praktycznie po drodze i żal byłoby nie zajrzeć i zobaczyć na żywo…Tłumy ludzi podpierających wieżę z daleka, tak aby na zdjęciu wyszło, że to oni ją podpierają, siłą własnych mięśni – wyglądało na prawdę bardzo śmiesznie ? Na szczęście my nie mamy takiego zdjęcia ?